24 stycznia 2013

Przegrałam??

Czy własnie przegrałam życie??

Wczoraj mama doradziła mi, żebym na ścianie powiesiła swoją gitarę i deskorolkę, bo jeszcze nic na ścianach nie mamy, gdyż zabrakło mi weny na wymyślanie czegoś sensownego i nagle BUM!!!

"Kasia, co się stało z Twoimi ambicjami, marzeniami?!"

I tak spędziłam cały dzień nad rozmyślaniem...
Śpiewałam, śpiewam i będę śpiewać....ale zawsze chciałam robić to zawodowo, na wielkich scenach całego świata. Spiewałam z Asią na konkursach w Tarnawie, zawsze wygrywałyśmy. Dostałyśmy się do finałowej 25. (spośrób 750 osób) w Legnicy...śpiewałam na małych i dużych festiwalach...


Pamiętam słowa Pani Idy, jakby to było wczoraj:

"Masz niesamowity głos. Trochę sie jeszcze stresujesz, ale popracujemy nad tym i wyślę Cię do szkoły, gdzie zawodowo szkolą muzyków"

A co Katarzyna zrobiła? Wypisała się z zajęć, bo stwierdziła, że nie da rady....

Na deskorolce jeździłam dopóki nie złamałam ręki. W sklepie sportowym zawsze się dziwili, że w Polkowicach na deskorolce jeździ dziewczyna:) Dlatego kółka do deski dostawałam na pół ceny:)
Ale i z tego zrezygnowałam....


Grałam w teatrze, ale skończyło się to w raz ze szkołą. Chciałam sie później gdzieś zapisać, ale niestety nie było u nas żadnej mozliwości, bo na zajęcia mogli się zapisywać Ci, którzy nie skończyli jeszcze szkoły...Dyskryminacja totalna.

Rysowałam i może nadal będę to robić, o ile uwierzę w swoje "magiczne rączki". :)
Zawsze byłam też wychwalana pod tym względem i każdy myslałam, że zwiążę swoją przyszłość właśnie w tym kierunku.
Owszem, miałam to w planach. Marzyła mi się Akademia Sztuk Pięknych, ale i szkoła aktorska i muzyczna w Łodzi, albo Krakowie....Koniec końcu, poszłam do klasy humanistyczno-artystyczno-dziennikarskiej.....

Jeździłyśmy na różne plenery, spędzając na nich kilka tygodni. Fajnie wspominam ten okres, bo jeździłyśmy z klasą informatyczno-fotograficzną, która pstrykała nam zdjęcia. A najbardziej lubiłam tą klasę za to, że był tam pewniem chłopak..odezwał się pierwszy no i stchórzyłam..Ale to było zanim Michała poznałam:) mniejsza....

Moje prace ciągle wiszą w szkole. Miały mi zostać zwrócone po konferencji, ale jakos nie mogę się ich doprosić po tylu latach, bo moja wychowawczyni stwierdziła, że takie dzieła zostawia sie dla pokoleń, nie do szuflady. No....urocze, słodkie, fajne, ale wolałabym je dla siebie. Tym bardziej, że wystawiła mi na koniec roku 3 z plastyki tylko dlatego, że juz później nie chciało mi się w konkursach brac udziału XD

A wczoraj....oglądaliśmy "Kosmiczny mecz"^^
Uwielbiam ten bajko-film. Przypomina mi marzenie grania w koszykówkę. Miałam przed sobą świetlaną przyszłość. Mówili, że jeżeli dalej będe grać, to przeniosą mnie i koleżankę do CCC Juniorek!! I będziemy te najmniejsze, ale najsprawniejsze:)
Żałuje do tej pory, że przestałam grać. Koszykówka to jedyny zespołowy sport, który ubóstwiam i wiem, że byłam w nim naprawde dobra. 
Powiedziałam sobie jednak, po wczorajszym seansie, że będe dalej grać....że będę się realizować we wszystkim tym, w czym jestem dobra, nawet jeżeli ja nie wierzę w siebie.
Fakt faktem, nie osiągnę już tego, co bym chciała ze względu na Antka. Nie będę miała juz takiej możliwośći, bo on właśnie staje się dla mnie priorytetem. Nie będę mogła wyjechać i spełniać swoje marzenia. Mam już rodzinę, swoją własną...

Przegrałam....Tak, przegrałam życie, bo się bałam, bo nie wierzyłam, że mogłabym cos osiągnąć. Ale wtedy nie byłam tak wszystkiego świadoma, jak dzisiaj. A dzisiaj jest już trochę za późno....
Mogę tylko gdybać..Mogę tylko usiąść i marzyć dalej...Mogę tylko spełniać się dla siebie, nie dając innym nic...A chciałam....

Trudno....Ale wiem, ze będę wpajać Antkowi, żeby nigdy nie rezygnował, będe go uczyc, że jest wyjątkowy, a jak będzie chciał zrezygnować z marzeń, złapię go za rękę i będę prowadzić....
Zeby miał to, o czym będzie marzyć.....

Żeby nie zmarnował życia, jak jego mama.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz