24 lipca 2013

(11o.) Życie życiem, ale co dalej (?)

Ze mną rzeczywiście jest coś nie tak...
Zamiast działać, użalam się nad swoim żywotem, a potem znowu, bo nic konkretnego to użalanie nie wniosło do życia.

Whatever...

Za dużo by pisać, a nie chcę wyjść na dekla roku.


Mimo niemiłej wymiany zdań, dzień uważam za przyjemny:)

Outfit:


Mamuśka Katarzyna zmajstrowała pyszne, lecz trochę przytwardawe raviolli z ricottą, żółtym serem, bazylią i turystyczną, posprzątała, a potem poszły dzieci na lody do Mr. Lodzika (tak, tak nazywa się nowo otwarta lodziarnia ^^), odwiedziły nowo otwartą kładkę i gapiły się na jeżdżące tiry (<3), obeszły blok 4 razy po 2 razy, komunikując się bez przerwy we własnym języku ^^

Doszłam do wniosku, że Polkowice to już prawie NYC

* wieżowce i inne budynki wyrastające wyżej niż drzewa mamy(?) MAMY(!)
* kładkę dzielącą biedę z bogaczami mamy(?) MAMY(!)
* widoczny szyld Mc Donald'sa mamy(?) MAMY(!)
* palące się budynki mamy(?) MAMY(!)

Brakuje tylko $$, tłoku i bycia SuperStar XD

Other things...


Żadnej lampy, kwiatków, figurek raczej nie potrzebuję skoro mam Zenka Dekoratora ^^


Omnomnomnom^^
Czyli Tosiek wcina marcheweczkę piewszy raz ^^
Nie będę wspominać, jaki bulwers później był z jego strony, kiedy nie mógł dostać więcej ^^


Bedziemy próbować sklekotać to niewinne cudo na moich kłaczkach.


I mleczko...prosto od krowy, dostarczone w 5-litrowej butelce CIEPŁE ^^(!)
Jako kujawianka nigdy nie zapomnę smaku prawdziwego mleko, kiedy to biegłam z kubeczkiem do babci, żeby odlała mi trochę, nie zwracając uwagi na to, że nie było ono jeszcze odcedzone:)
Krówka się spisała, bo to TEN smak^^ 

Ach, aż musiałam znowu skosztować:)

Popisałabym coś jeszcze, ale pisanie bez sensu jest kompletnie....bez sensu:)



Alors, bonne nuit^^