06 września 2012

Nowy etap czas zacząć:)


~~*~~


Zdradzę mały sekret.


Zaczęłam pisać tego bloga, bo właśnie zaczął się dla mnie okres, kiedy będę bardzo dużo czasu spędzać w domu. Czyli będę miała chwilę na wszystko.


Macierzyństwo od zawsze było dla mnie okropnym słowem, stanem!!
Ale....miesiąc temu....

Przestałam być sobą. Dosłownie. Ciuchy zaczęły robić się przyciasne. Mój ukochany żółty ser przestał mi smakować i ustąpił miejsca dziwnym połączeniom smakowym.
Sama dla siebie stałam się nieznośna, mogłam przespać cały dzień, a i tak dalej chodziłam zmęczona i niewyspana....
Tłumaczyłam to sobie zmianą pogody, zbliżającymi się "dniami każdej kobiety"....No właśnie...
Tylko mi jakoś "te" dni nie chciały przychodzić.
Cóż..musiałam truptać szybciutko do apteki, a w domu doznałam szoku!!








Precelki, precelki, PRECLE^^


Kilka lat temu, kiedy spędzałam wakacje w Niemczech, mama mojej przyjaciółki przynosiła nam codziennie rano świeże i pachnące precle. Były tak pyszne, że zajadałam się nimi caaaały dzień^^

Oczywiście chciałam je później kupić w Polsce, ale nic z tego.
To było, jak szukanie igły w stogu siana.
Dlatego Kasieńka postanowiła:

Zrobię je sama!!

Pierwsza próba była nie udana, ale zjadliwa:)

 Na szczęście następne się udały^^
Cudownie smakują z masełkiem. Dla mnie nic innego do nich nie potrzeba. Chociaż wczoraj się dowiedziałam, że powinno się je stosować jako zagryzka do piwa:)

Trzeba kiedyś spróbować.

A ja właśnie się zajadam domowej roboty precelkami^^ Mniam:)

I żeby nie było, że samolubna jestem, proszę bardzo. Sprawdzony przepis^^

Do dzieła!!