30 stycznia 2013

Podsumowanie....

...hmm....zeszłego roku? A może "wypłukanie" niedobrych wspomnień ?

Dla niektórych to może za późno na podsumowanie poprzedniego "cudownego" roku, ale ja musiałam sie na to przygotować.
Wbrew pozorom, nie jest tak łatwo wyciągnąć wnioski z pewnych działań, albo trzeba po prostu dojrzeć do niektórych spraw emocjonalnie, żeby móc coś sensownego powiedzieć, czy napisać...

Ostrzegam (!)

Może być dłuuugo i nuudo, ale to mój taki osobisty wywód, którego potrzebę napisania czuję bardzo^^

Drogi roku 2012..
Dziękuję za niebycie łaskawym...




Sylwester:
Miałam go fajnie spędzić z Michałem.
Chciał po pracy zabrać mnie na górkę, z której wszystko lepiej widać. Chciał....obiecał mi to...Ale pojawiła się mała komplikacja zwana Jagą.
Kilka miesięcy przed wyjechał do pracy do Holandii, gdzie poznał dziewczynę, która miała mu tak bardzo przypominać mnie....i bla bla bla....do tego tematu nie chce wracać, bo do tego pory jest dosyć małostrawny.
Wracając do tematu.
Byliśmy w pracy. Wtedy teoretycznie nie byliśmy ze sobą. Wszystko się tak nagmatwało po pojawieniu tej małej, że stwierdził, że nie chce żadnej dziewczyny. Mimo wszystko, cieszyłam się, że nadal mieszkaliśmy razem, że budziliśmy się obok siebie i usypialiśmy wtuleni...Mówił, żę ciągle mnie kocha i to ja zajmuję największą część jego serducha. Że to ja go mam, bo ciągle był tak naprawdę mój, tylko się pogubił. Z perspektywy czasu to zrozumiałam, bo ja kiedyś też błąd zrobiłam, przez który kazałam na cierpieć.
Sklep zamknęliśmy wcześniej. Pomogliśmy naszym szefom i zaczeliśmy z nimi świętować. Michał za każdym razem, jak przechodził obok mnie to albo się cudownie usmiechnął, albo dotknął...
Chciał mnie przytulić...ale się odsunęłam...może to był błąd, bo kiedy wybiła północ wyszliśmy na pokaz fajerwerek. Złapał od tyłu i przytulił. Myślałam, że nic nam juz nie przeszkodzi.... Myliłam się...Niestety, Ona zadzwoniła. Słuszałam, co do niego mówi, prosiłam go, żeby sie rozłączył, ale on chciałm mi na złość chciał zrobić i kiedy powiedziała mu, że go kocha, spojrzał na mnie i powiedział do niej :"Ja Ciebie też".
Wtedy wybuchłam...Odepchałam go, poszłam po swój płaszcz i zamiast cieszyć się razem z innymi, bo Nowy Rok i w ogóle, wróciłam do domu. Wyciągnęłam 2 szampany z barku i zaczełam pić, jak najszybciej się dało. Wypiłam jednego i poszłam do łazienki...sięgnełam po żyletkę (głupie, wiem). Wiedziałam, że jeżeli się upiję, potnę i znajdę może jakieś tabletki, to skończy się ten cały cyrk z moja osobą w roli głównej. Jednak po kilki "cięciach" zrobiło mi sie słabo. Chciałąm wrócić do pokoju i dokończyć szampana, ale upadłam....
Obudziłam się, ku mojemu niezadowoleniu, w łózku, przebrana w piżamę. Na początku byłam pewna, że Michał mnie przebrał i połozył do łóżka, a sam śpi w salonie. Ale nigdzie go nie było, a drzwi od mieszkania były zamknięte od wewnątrz. Pomysłam wtedy, że jakiś dobry duch mi to sprawił:)
Zmartwiłam sie jednak, że Miska nie było w domu. Wiem, że może zrobić jakąś głupią rzecz,, kiedy jest zły i pijany. Na szczęscie był u rodziców.
Przejrzałam swój telefon...Katastrofa!!
Po co ja próbowałam do Niej dzwonić?! I te smsy....
Miałam też sporo nieodebranych połączeń od Michała, Asi, od drugiego Michała, smsy z tekstami, żebym przestała się wygłupiać i drzwi otworzyła....
Niestety, nie pamiętam nic. Tak samo, jak dnia po sylwestrze i jeszcze kolejnego. Totalnie, jakbym chciała o nich zapomnieć tak bardzo, że aż wyparowały....
Wiem, żebyło nie miło i gorąco miedzy mną a Miśkiem. Jednak szybko się sytuacja uspokoiła. Nie potrafimy sie na siebie gniewać za długo. 
Zaczęlismy znowu normalnie żyć, rozmawiać. 
Wyglądało na to, że zaczyna byc ok miedzy nami. Ale niestety, jestem osobą, której ciężko jest szybko zapomniec, albo chociaż nie mysleć. Znalazłam sobie "powierniczkę" mysli. Moją szefową, która wydawała się naprawdę w porządku...Michał też im się chyba zwierzał, bo od niej dowiedziałam sie, że powiedział im, że na nowo zaczyna mnie kochać, że zaczęłam się uspokajać i wracać do siebie, że znowu staję się to fantastyczna Kasią sprzed jego wyjazdu....wykrzykiwał do telefonu szefowej, że bardzo mnie kocha i tylko mnie (po jego powrocie dużo wścibskich ludzi chciało nas rozdzielić wymyślając niestworzone rzeczy), że żałuje swojego "wypadu" w święta. 
Powiedziała mi też, zebym niedługo przyszykowała się na przymusowe wolne. Pomyslałam, że chce mnie zwolnić, a to Michał chciał mi tylko niespodziankę sprawić zapraszając do kina:)
Tak cudownie i wyjątkowo sie poczułam, bo wszytsko wracało na swoje miejsce.
Nie pamiętam tylko, czy to miało miejsce przed, czy po mojej wyprowadzce, ale nie zapomnę też dnia kiedy szefostwo zaprosiło Michała do siebie po pracy, bo miał mieć rozmowę na temat otwarcia sklepu i takie tam. 
Szef rozmawiał z Michałem, a ja pisałam z szefową. Wierzyłam jej, że nic Michałowi nie powie. Dlatego byłam z nią bardzo szczera, a przy okazji strasznie załamana, bo ciągle myslałam...Napisałam jej w końcu, że kończę juz rozmowę, bo wychodzę, bo nie ma sensu to wszytsko, że idę się upić i nikt ma mnie nie szukać...
Zaczęłam sie ubierać i wyszłam. Lada chwila i dostałam smsa od Miśka. 

- "Skarbie, zostań w domu
    Twoje Słoneczko zaraz bedzie. 
     Juz wracam do domu kochanie"

- "Ale Ty nie jesteś juz moim Słońcem"

- "Może i nie, ale nie wychodź nigdzie.
    Zaraz będę"

Ja szłam dalej przed siebie...Byłam juz pod Tesco, kiedy zorientowąłam się, że nie mam portfela. Więc musiałam się wrócić. Zatrzymałam sie jednak przy "naszym domku". Tam była nasza "mała pierwsza randka", na której miałam go nauczyc tańczyć:)
Posiedziałam chwilę i modliłam się, żeby Michała jeszcze nie było w domu, bo chciałam iść po pieniądze. 

- "Jesteś w domu, bo ja już wracam?"

Wróciłam do domu, bo Michał miał do przejścia prawie całe Polkowice zanim wróci, więc zdążę wziąc to, co potrzebuje i uciekam.
Nie zdążyłam. Chciałam juz wychodzic, kiedy Michał wszedł. Spojrzał na mnie i bez namysłu tak namietnie i czule pocałował, ze nie pamiętam, kiedy ostatni raz sie tak niesamowicie czułam.

- Jestes dla mnie jedną jedyną. Tylko Ciebie kocham. Przepraszam za wszystko. 
- To nie takie proste.

Przytuliłam sie do niego i nie chciałam, zeby ta chwila się kończyła.
Te wspomnienia mi się trochę mieszają...
Wyprowadziłam się...Starałam się jednak przychodzić po jego nieobecność ze względu na kotki. Kiedy Michał była w pracy, ja przesiadywałam z kotami, a później wracałam do domu.
Nie widzielismy się kilka dni, nie rozmawialiśmy ze sobą. Za jakiś czas, późnym wieczorem zadzwonił...Pierwszym razem nie odebrałam. ZAdzwonił, więc drugi raz. Chciałam grać twardą. Odebrałam i usłyszałam smutek i żal w jego głosie...Chwilę porozmawialiśmy..Oboje nie mieliśmy ochoty kończyć tej rozmowy, ale na drugi dzień szedł na pierwszą zmianę.
Cały dzień nic. Wieczorem sms:

- Właśnie robię sobie pizzę. Z pieczarkami, serem i szynką, więc jakbys miała ochotę wpaść mi pomóc ja zjeść, to byłoby fajnie.

Zobaczyć go? Porozmawiać w 4 oczy? Niby nie widzielismy sie kilka dni, ale miałam wrażenie, że będziemy tylko niezręcznie siedzieć. Odmówiłam. Lecz po chwili namysłu napisałam, że przyjde tylko na chwilę, bo mam jedzenie dla kotów.

Przywitał mnie bardzo miło. Pomógł z płaszczem..

- A gdzie pizza?:)
- Zaraz powinna dojechać.
- Myslałam, że sam ją robisz.
-Ale gdybym napisał, ze zamówiłem, to bys nie przyszła.

To prawda, bo uwielbiam, jak on gotuje.

No cóż...poczekalismy na jedzenie, włączylismy film i popijalismy piwko. Po filmie zaczelismy grać w komputerówki. Fantastyczny był ten wieczór. Zaczęlismy oglądać drugi film, niespodziewanie Michał mnie przytulił i pocałował w czoło. I wtedy nawet nie wiem kiedy, usnełam. 
Byłam na siebie zła rano, bo nie chciałam wyjść na kluchę, czy coś. Nie pamiętam, co było dalej.
Zaczęlismy się z nowu spotykać, ale tak, żeby nikt nie wiedział, bo wiedzielismy, jaka będzie reakcja moich, czy jego rodziców na przykład. Moja mamuska jednak sie domyslała.
Przychodził z pracy to przygotowaywałam nam obiad, czy kolację. Coraz częściej zostawałam na noc. Już nawet kiedy ona dzwoniła, to odbierał przy mnie, mówił jej, że jest na razie zajęty, albo, ze je i później oddzwoni....ale nie oddzwaniał....
Nie czułam jednak jeszcze, że wygrałam.
W pracy ciągle patrzylismy się na siebie ukradkiem....Raz zauważyła, że patrzył się tak, jakby chciało mu sie płakać, jakby chciał powiedzieć z całego serducha "przepraszam".
Przestałam go jednak traktowac poważnie...Stwierdziałam, że nigdy się nie zmieni i nie dam się znowu w konia robić. 
Coraz częściej imprezowałam ze starymi znajomymi. Upijałam się, wdawałam się w bójki z dziewczynami...zaczęłam mysleć o Soni....ale ona mieszkała już we Wrocławiu. Chciałam jechać do niej, ale bałam się, że zrobi to, co ja jej zrobiłam. Odrzuci mnie....
Jednego wieczoru poszłam z koleżankami do barku, który był obok sklepu, w którym pracował Michał. Wiedziałam, że pracuje do późna, więc poszłam na małe zakupy. Co z tego, ze byłam pijana. Usmiechnął sie na mój widok. Ja jednak udałam, że nie widzę. Kupiłam sobie kilka piw, zapłaciłam. Zapytał, o co chodzi, odparłam, że o nic, zakupy robię. I wyszłam, cos jeszcze powiedział, ale nie usłyszałam.
Wróciłam do baru, przyszedł Adaś z Pączkiem, Ada, Kaja i jakaś dziewczyna. Było fajnie, dopóki nie zaczęli pytac o Michała. Opowiedziałam krótko...Pączek z Adasiem mnie przytulili i zaczeli pocieszać. Przyszło co do czego, strasznie się upiłam, że aż pobiłam się ze "samozwańczą" dziewczyną Adasia, bo stwierdziła, że chcę jej go odbić, a oni nawet razem nie byli i sam sie przystawiał. Adaś pzeprosił za nią. Wyrzucili nas z baru :| Pączek zabrał mnie do siebie, bo powiedział, że tak nie pozwoli mi sie pokazać rodzicom, nawet jeżeli juz duża jestem, ale to nie wypada. Było mi strasznie wstyd, bo miał gości w domu. Na szczęście, jego mama pwoiedziała im, że już późno jest i spotkają sie innym razem. Zobaczyła, że płakałam, mówiła, że przez faceta to nie warto. Poczęstowała fajką, wypiłyśmy herbatę, pogadałysmy. Poszliśmy z Pączkiem do jego pokoju i zaczęlismy rozmawiać...Zachciało mi się spać. Spałam z jego mamą i ich pieskiem.
Rano czekała na mnie herbatka, śniadanie i miła poranna rozmowa. Dobrze, że niektórzy mają tak fajnych rodziców:) Cała jego rodzina mnie pocieszała, od psa i jego braci, po mamę i tatę:)

Wracając do domu, dostałam smsa, w zasadzie, dopiero co przeczytałam.

- Kasia, napisz gdzie jesteś. Przyjdę po Ciebie.
- Mała, co sie dzieje? Dlaczego nie odpisujesz?
- Kasiu, Skarbie? Ty masz kogos, prawda?

Napisałam mu. Zapytał się, gdzie spałam. Był zazdrosny. Bardzo. Złośliwie odpisałam mu, żeby sie mna nie przejmował tylko swoją Jagą, bo skoro mnie nie chce tylko woli ledwo poznane małolaty...

- Wariatko!! Przecież to Ciebie kocham, to Ciebie pragnę nad życie, ale co Ty wyprawiasz?! Było juz dobrze.

- Ja Ciebie też kocham. Ale jest różnica mała, bo nikomu innemu tego nie powiedziałam będąc z Tobą.

Jego pisanie wskazywało na to, że zależy mu i chce ratować to wszystko.
Dostałam jednak bardzo miłego i fajnego smsa.

- Jak sie miewa główka najładniejszej i najfajniejszej kobietki na świecie? ;)

Myslałam, że to Michał z innego numer. A tu psikus. Adaś napisał. Zaczelismy pisać. Stweirdziałam, z muszę odciąć sie w końcu od Michała i zacząć żyć na nowo. Pisałam z nim, umówiliśmy się nawet na wspólny wypad w góry, w walentynki, tak, żeby było zabawniej.
Poprosiłam szefową o kilka dni wolnego, bo mam wyjazd. Myslała, że wyjeżdzamy w to "święto zakochanych" razem z Michałem, więc powiedziała mu, że ma wolne od tego do tego dnia. Nie wiedział o co chodzi. Wyszło, że chciałam zacząć sie spotykać z  kimś innym. Powoli przestawało mi zależeć na ratowaniu tego, co było między nami. Byłam tym zmęczona.
Załamał się. Powiedziałam, że mnie stracił, kiedy powiedział małej, że ją kocha. Twierdził, że nie kocha jej, nie kochał i nie pokocha. Bla bla bla.....zaczął się starać na różne sposoby. Kupił kwiaty, był cudowny na każdy sposób. Jednak nie odpuszczałam. Kiedy miałam Adamowi napisać, że dostałam wolne....Zadzwoniła szefowa z tekstem, że wolnego nie dostane, bo nie jade z Michałem tylko z kimś innym. wkurzyła mnie, bo co ją to interesowało....Wtedy zaczęłam zauważać, kto jeszcze nam w życiu naplątał....
Nie pamiętam już, co było dalej. 
Jakoś zaczeło się mi i Michaowi układać. Obiecał, że zerwie kontakt z Jagą. Ponoć zadzwonił do niej, powiedział, że koniec z utrzymywaniem przez nich kontaktu, szef powiedział, że dzwonił przy nim. Uwierzyłam i rzeczywiście. Kontaktu juz nie było między nimi. Na kazdym kroku starał się mi udowodnić, że mnie kocha.
Poprosił, żebym znowu się wprowadziła...Jakoś powolutku szło..Ale ja do tej pory myslę o tym.

Wiem, że na jego urodziny dostał smsa od niej. I popisali trochę. 
Ciężkie to wszystko jest do tej pory. Chciałąbym wiedzieć wszystko, o czym pisali, rozmawiali odkąd się poznali. Może to i głupie, bo z reguły, jak ludzie chcą o czyms zapomnieć, to nie proszą sie o więcej, tylko chcą wiedzieć, jak najmniej. Niestety, jestem jedna z tych osób, które muszą wiedzieć wszytsko....żeby usiąć, popłakać, przemysleć.....potrzebne mi jest wiedzieć wszytsko, nawet to, o czym pisali w jego urodziny chociażby po to, aby wiedzieć, dla świętego spokoju, czy dobrze zrobiłam wracając....Nie raz mam taką nadzieję, że Mała wyśle mi wszytskie ich rozmowy, napisze jeszcze wiele innych rzeczy, żeby po prostu się juz nie zadręczała....


C.D.N...

2 komentarze:

  1. jedno wielkie WOW.. nie wiem czy pierwsza ale przeczytalam.. - calosc!! - i normalnie bym chciala zadac wiele pytan.. a nawet nie wiedzialabym od czego zaczac.. wiesz.. po tym co piszesz mam nieodparte wrazenie ze jestesmy pod pewnym wzgledem podobne.. wiem ze moze dla Ciebie to moze byc glupie.. niee.. tutaj nie bede jednak sie tak rozpisywac.. zycze Wam szczescia.. wiele cholernego szczescia ktore sie wam nalezy.. szczesliwej koncowki ciazy :0) i wytrwalosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowieści ciąg dalszy będzie:)
      ale ten czas, który dzisiaj opisałam najbardziej się na mnie odbił.
      Pytania? nie krępuj się, przy okazji będe kontynuować swoją małą "terapię", bo wydaje mi się, że lepiej nie raz obcej osobie się wygadać niż komuś bliższemu:)

      I dziękuję^^ bo ten rok zaczął się i zapowiada się naprawdę dobrze..taka mała rekompensata chyba za poprzedni:)

      Usuń