Miała być grzybowa..
Ale oczywiste jest to, że zachcianki kobietki "błogosławionej" zawsze zwyciężą^^
Mimo, że dokładnie od godz. 7 rano mój żołądek nie zaznał odpoczynku po zjedzeniu rogalika z domowym dżemikiem (przepis niedługo), jagodzianki, kilku kanapek z topionym pieczarkowym serkiem, bagietką czosnkową, płatkami..... muszę coś porządnego jeszcze zjeść:)
A jak tak dalej pójdzie to w 5. miesiącu ludzie będą obawiać się, żebym przypadkiem na ulicy nie zaczęła rodzić^^
Tak czy siak, potrzeby trzeba zaspokajać, a że zbliża się do nas wielkimi krokami ukochana przeze mnie jesień^^
Wygrzebuję z lodówki przeróżne warzywa, obok kuchenki znajdzie się jeszcze troszeczkę pożółkła już pietruszka, ale i tak doda ona koloru^^ i tylko jeszcze ogromny garnek na zupę^^
Tak, na
ŚMIECIÓWKĘ^^
Nie ma dla mnie lepszej zupy:)
No, oprócz mamuśkowego rosołku i pomidorowej^^
Mniejsza....:)
Najważnejsze, że składniki mam i możemy......No tak....
Nie byłabym sobą, gdybym o czymś nie zapomniała. Z ciepłego mieszkanka trzeba biec do Carrefour'a. Dziękować, że wybudowali go tuż pod nosem^^
A może i nie dziękować? Bo wyprawa po ziemniaki skończyła się kupnem zapasu serka wiejskiego i dziwnej wycieraczki....:)
Po ogarnięciu wszystkiego i uszykowaniu stanowiska, mogę zaczynać^^
Ogromną zaletą tej zupy jest to, że moge wrzucić do niej co tylko zechcę, oczywiście z tych jadalnych produktów^^
ZUPA ŚMIECIÓWKA
Co wynalazłam u siebie?:
- ziemniaki
- seler
- marchewkę
- por
- pieczarki
- fasolkę
- kapustę pekinkę
- ogromne udko z kurczaka, a może z indyka..hmmm.
- pietruszkę i "żywą" i suszoną
- śmietanką 30%
Zaczynam od zrobienia...rosołu, bo najlepsza zupa, jest na bazie tej podstawowej^^ Tak, jak robi się go tradycyjnie. Omijam tylko dodanie "spalonej" cebulki i zbyt wczesnego wrzucenia pietruszki.
Po mniej więcej godzinie wrzucam do garnka drobno pokrojone ziemniaki(są moim znakiem rozpoznawczym każdej zupy:) Nie lubię szeroko otwierać buzi przy jedzeniu i wpadam w wewnętrzny szał, kiedy trafię na zbyt dużego ziemniakaXD)
Wsypuję pokrojone w paseczki warzywa i dodaję sporą ilość suszonej pietruszki. Bardzo lubię jak w zupie tak zielono od niej jest^^
Przez następne pół godziny gotuję wszystko na małym ogniu.
Kiedy już przestanie bulgotać, jak u czarownicy w kotle, zaczynam robić zaklepkę. Do shaker'a (czyt: słoiczka, który musi być w miarę duży) wlewam 200ml śmietanki i dodaję łyżkę mąki. Trzęsę shakerem tak mocno, aż nabijam sobie muskuły:) Po chwili dodaję tak ze 2 chochelki zupy i znowu trzęsę i trzęsę...i się wszystko łączy.
Powoli wlewam naszą miksturę. Gotuję zupę na pełnych obrotach, dodaję "żywą" pietruszkę, kapustę pekinkę, kostkę rosołową i warzywną, a jak za mało smaku to doprawiam solą i pieprzem.
No i ot cała filozofia^^
A Świtałkowski uwielbia tą zupę, więc mam przewagę nad grzybową^^
I jeszcze jedno....
Fajowsko smakuje, jak się doda ugotowane jajko, jak do żurku:)
Czyli dzisiejsza 1/2 obiadu gotowa...a na 2/2 część obiadu może Warzywne Risotto, jak już tak jesiennie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz