02 marca 2013

Odnosiła wrażenie,


 że pozwoliła innym na to, aby kierowali jej życiem. Nie wiedziała już nawet jak ono powinno wyglądać. Chociaż...miała w głowie obraz....i nie wyglądał on tak, jak wygląda teraz...Nie w tym miejscu....nie tak...

Coraz częściej zamyślała się, płakała do lusterka....

- To coś zwane życiem uciekło mi między palcami.


Mieszkała w miejscu, które zaczęła nienawidzić, bo nie było "jej". Nie czuła, żeby było "ich" azylem. Stało się zlepkiem czyjichś chorych i niespełnionych ambicji, które natrętnie wracały z niechcianymi dodatkami.
Pragnęła kącika, gdzie nawet kierunek wzrostu kwiatka byłby jej wymysłem. A tak....nawet to jest pod stałym okiem "Wielkiego Brata".

Wychodziła, żeby jak najdłużej być poza zasięgiem tego magnesu, który ją tam sprowadził. Wracała tylko dlatego, bo bała się, że nie będzie miała gdzie już wracać. 
Wracała, bo czuła się odpowiedzialna za żyjące tam istotki. Mogła przecież je zabrać, spakowac się i ucieć do prawdziwego, stworzonego przez nich "schronu", ale nie miała ścianki, z której zbudowaliby to, o czym marzy.

Coraz częściej przychodziły jej do głowy dziwne pomysły, coraz częściej chciała zostawić wszystko, co dostali "od losu".
Pragnęła, a jej dusza wydzierała się coraz bardziej by mieć coś swojego. 

- Nie mam już siły. Nie wiem jak. Chcę, ale nie potrafię. Nie mam nic...Moja książka została napisana cudzymi kami....        

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz