Ostatni głupio mi się trochę zrobiło, kiedy tatko zaczął wypominać mi brak matury i nie pójście na studia, chociaż bardzo tego chciałam. To nie było "wredne" wypominanie, ale takie, które daje do myślenia, bo słowa:
- Przecież Ty masz w głowie, jak nie jeden by chciał. Tak dobrze się uczyłaś, spokojnie zdałabyś maturę i poszłabyś na tłumacza przysięgłego, bo języki masz w małym paluszku.
No tak, ale jak to mówią "zdolny leń" i już nic z nim nie zrobisz. Doszłam do wniosku, że skoro mam teraz dużo czasu i przez długo czas będę w domu, więc czemu by nie uczyć się do matury i w końcu ją zdać... ? Chociaż najbardziej przeraża mnie historia sztuki. Pamiętam, jak przejrzałam próbne matury z podstawowej i rozszerzonej HS momentalnie odechciało mi się wszystkiego. A ja nie lubię na raty czegoś robić, więc chciałabym od razu wszystko zaliczyć, a nie rok po roku. Może i to byłoby najlepsze, bo zero presji, na spokojnie wszystko opanować....Nie mam pojęcia. Jeszcze się muszę zastanowić.
A co do Michała...Chodziliśmy tak sobie ostatnio i powiedział, że muszę znowu malować i rysować.
Jeszcze lepiej: żebym sprzedawała to, co narysuję. Niby pomysł nie głupi, ale:
Po 1: dawno nie używałam innych przyborów, jak ołówków i kredek Xd
Po 2: dawno nie rysowałam niczego innego oprócz mangowych postaci
Po 3: Za bardzo przywiązuję się do narysowanych przez siebie "obrazków"
Po 4: Kto na zdrowym umyśle chciałby to kupić?!
Zacznę znowu rysować, ale jak już, to tylko i wyłącznie do szuflady...
Tak, jak chyba ciągle robię, ale ze swoim życiem...Pakuję je do szuflady i udaję, że nigdy nic się nie wydarzyło...
Oh God...Jeszcze zacznę filozofować na temat egzystencji....
Może i się ograniczam we wszystkim, co robię, a może po prostu gram swoim życiem ostrożnie?
Kiedyś kochałam ryzyko, nic nie stało mi na przeszkodzie, ale przez to raniłam ukochane mi osoby, zupełnie nieświadomie. Nie raz zastanawiam się, czy nie czas by dorosnąć? Nie całkiem, bo w moim wydaniu to niemożliwe i kto by miał głowę pełną dziwnych pomysłów, gdybym w tempie ekspresowym wydoroślała:)?
Dorosnąć, ale tylko trochę..Do pewnych rzeczy, do podejmowania pewnych racjonalnych decyzji...Do dorosłego życia, ale zachowując swoją dziecięcą duszę, którą każdy powinien pielęgnować do końca życia, bo inaczej człowiek staje się nudny.
Przykład: Moi rodzice mają ciągle w sobie dziecko, wujostwo jest poważniejsze. Kiedy gdzies się pojawiamy, to z naszą rodziną ludzie chcą czas spędzać, wygłupiać się, porozmawiać. Dowiedziałam się też ostatnio, że kuzynka z daleka nie chciała do babci na wakacje przyjechać, bo dowiedziała się, że my nie przyjeżdżamy...
Nie zatracajmy się w toksycznym, zbyt dorosłym życiu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz