22 września 2012

I żyli długo i szczęśliwie



I, że nie opuszczę Cię aż do śmierci...


Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Tego całego zamieszania, żeby tylko sobie powiedzieć "TAK". Albo i nie chce sobie tego nawet wyobrażać...



Kiedyś bardzo chciałam zostać żoną, iść do ołtarza w pięknej, białej sukni, u boku ukochanego mężczyzny. Tylko, że i tak moje wyobrażenie o tym nie sięga daleko. Jeszcze niecałe 5 lat temu KOCHAŁAM kobiety!!! To z kobietą chciałam życie spędzić. Była taka, z którą w planach miałyśmy wyjazd do Holandii i tak zacząć żyć "po bożemu".
Moja fascynacja facetami, a konkretnie jednym zaczęła się przypadkiem. Miałam swoje "inne" życie. Nie w głowie mi nawet była miłość do faceta. Wręcz obrzydzało mnie to. Rozumiem, pocałować jakiegoś, ale te "inne" sprawy, a co dopiero pokochać !!!


Mówiłam sobie: "Nigdy w życiu. Przecież i tak jestem lesbijką. Mi to nie grozi. Żaden mnie też nie skrzywdzi."



Ale, jak to w życiu bywa, zawsze musi coś się skomplikować. Poznałam Michała. Zrobił na mnie przeogromne wrażenie. 

Nie wiem nawet czym...Może to przez jego oczy, uśmiech, włosy, głos, czy może dlatego, że miał nogę złamaną, a wszedł prawie na ostatnie piętro. Nie mam pojęcia.

Wiem tylko, że od tamtej pory nie potrafiłam przestać o nim mysleć. Mimo, że później w ciągu 2 lat widzieliśmy się zaledwie 2 razy i tylko mijając się na ulicy powiedzieliśmy sobie "Cześć" to widziałam ten jego błysk w oku...Wiedziałam, że mimo wszystko iskrzy między nami. Najbardziej nie zapomnę dnia, w którym byłam potwornie chora i wyglądałam, jak potworek, który dopiero co ujrzał światło dzienne. Więc trzeba było wybrać sie do lekarza. Z reguły szłam całkiem innym kierunkiem, ale tamtego dnia zachciało mi sie zmienić trasę. I tak, pod klatką naszego wspólnego kolegi siedział sobie Michał i...miał perkusję ze sobą  <3. A ja mam bzika na punkcie perkusistów^^ 


Mniejsza...


Chciałam się wtedy zapasć pod ziemię, albo wrócić i iść tą drogą co zwykle. Mialam nadzieję, że mnie nie pozna, a on z wielkim uśmiechem na twarzy krzyknął: "Cześć Kasiu"...


Tak czy siak, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Każdego dnia miałam czułam...po prostu czułam to, że i tak nasze drogi się zejdą i będziemy razem...I pomyślałam wtedy, że to z nim chcę przeżyć swój pierwszy raz. Głupie, wiem...Tylko, gdzie taki chłopak, jak on spojrzy i zakocha sie w takiej dziwaczce, jak ja. Z kolorowa głową, "czarnym" i dziwnym poczuciem humoru, totalnie odległym od normy światopoglądzie....Ale się stało...Zakochańce się zakochali i tak są ze sobą już prawie 5 lat, z dzieckiem w drodze, byli ze sobą na dobre i na naprawde złe. Lecz skoro jest prawie dziecko, tyle lat i tak już jesteśmy razem....





-Czy Ty mi dzisiaj sms'em napisłaś kawałek przysięgi małżęńskiej?:)

-CO?! Zwariowałeś?! To tylko krótki wierszyk. Chciałam to napisałam. Ja nie chce się żenic, więc nie piszę też żadnej przysięgi!
-Na pewno?:) Bo, ja chcę się z Tobą ożenić.
-Ale teraz?? Dlatego, że dziecko w drodze?! Bez przesady!





Napięcie między nami już zrodziło się kilka dni temu, kiedy usiadłam na łóżku i coś przeczytałam. Powiedziałam normalnie, bez emocji, że nie chcę żadnego ślubu.

I Michał mógł po prostu wyjść z pokoju, nie musiał pytać "Dlaczego"
Wtedy chcąc nie chcąc się popłakałam.
Później ta rozmowa przez głupiego sms'a. 
To nie jest tak, że nie chcę w ogóle. Kiedys tak, ale nie teraz. Rok temu byłam gotowa z dnia na dzień stac się jego żoną. Tylko, że wtedy mu bezgranicznie ufałam.
Byłam pewna, że teraz też już mu ufam.

Od wczoraj nie rozmawiamy ze sobą.

Mimo to, dzisiaj wychodząc do pracy, pocałował mnie wiedząc pewnie, że ja tego nie chce.


Kiedyś ktos mi powiedział, że jeżeli zaczniesz się zastanawiać, czy dalej kogos kochasz, to ta miłość wygasła już dawno.

A jeżeli, wiem, że kocham, ale zastanawiam się czy dobrze zrobiłam pozwalając mu wrócić, wtedy, kiedy odszedł? Co jeżeli to ja teraz zastanawiam się nad tym, aby odejść?


Pamiętam, kiedy poszłam do Pauli, aby pochwalić się nowiną, ona już wiedziała o co chodzi:

- Pauluś, kochana, musze Ci coś powiedzieć!
-Jesteś ze Świstakiem?:)
-A Ty skąd wiesz, przecież my dopiero co...
-Kasia, kto jak, kto, ale Wy do siebie tak pasujecie, że nie tylko ja bym od razu wiedziała:) 

Słowa mamuśki i tatuśka:

-Pięknie razem wyglądacie. To, co między Wami jest to naprawdę cos poważnego. Zobaczysz. 

I słowa innych, dosłownie chwilę po tym, jak zaczęłam być z Michałem. Albo oni tylko tak mówili, albo rzeczywiście ja i Misiek należymy do siebie. Dziwne by było gdyby nagle kilkanaście osób mówiło nam to samo. 





Jestem przepołowiona wątpliwościami i wewnętrzną walką o zapomnienie tego złego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz