Chciałam wrzucić kilka weekendowych pstryczków, ale nie mogę znaleźć w komputerze wejścia na kartę, więc będę musiała iść do rodziców i zająć im sprzęt:)
Skrótem weekend:
spacer, las, działka, grzyby, jabłka, sikanie z drzewa, śmichy-chichy, obolałe nogi, "O matko, rodzę!", ślimaki :|, wspominki familijne, głupi sąsiad, prześwietlenie głowy XD i na razie tyle.
A tak poza tym, dzisiaj wraca Dżoanna^^
I jest, w końcu Michał ją usidlił:) Sam powiedział, że będzie na nią czekał tak długo, aż zmądrzeje. I bardzo dobrze, bo pasują do siebie, a że to mała bogatkówna to, jak przystało, nas łatwo się nie usidła:) Choćby bardzo facet chciał, musi wyciągnąć najcięższą artylerię:) A co...:)
Co do ciąży....
Sama nie wiem, czy chcemy znać płeć, chociaż za 3 tyg. mam wiedzieć. Tylko nie wiem, czy chcemy:)
Taki element zaskoczenia byłby fajny, no i nie kupowałabym już rzeczy dla maluszka, bo przedwczesne kupowanie ponoć pecha przynosi (czyt: siostra, 2 kuzynki, ja)
Ale kurcze....ciągle tak do brzucha bezosobowo mówić, to aż dziwnie.
Nie wiem. Trzeba się bardzo zastanowić i pomysleć nad imionami, bo już nawet nastawienie do prędzej wybranych imion się zmieniło:)
No.....to do później:**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz